Podsumowanie 2020 roku w branży transportowej
2020 już za nami, zatem warto podsumować minione prawie 365 dni. Z racji wykonywanej pracy czynimy to w aspekcie ubezpieczeń komunikacyjnych dla branży transportowej. Oczywiście słowo klucz stanowi pewna mała paskuda na literę „k”, która wywróciła do góry nogami życie na trzeciej planecie od słońca.
Nie dziwne zatem, że zacznę formułką pojawiającą się w wielu tego typu publikacjach: rok 2020 przyniósł pogorszenie sytuacji w branży i tutaj dodając – transportowej. W okresach kwarantanny/nasilenia pandemii, szczególnie w pierwszej połowie roku, liczba zleceń uległa zmniejszeniu, spadały też niestety ceny frachtów, a co za tym idzie opłacalność prowadzenia biznesu. Rosła konkurencja między przewoźnikami, bo „tort” mniejszy, zaś liczba uczestników w branży TSL pozostawała na podobnym poziomie. Wiele firm transportowych mocno więc narzekało na sytuację, niektórzy eksperci wręcz głosili tezy o masowych upadkach przedsiębiorców.
Reakcje na kryzys
Jest na szczęście i druga strona medalu. Nie wszyscy mieli powody do rozpaczy i smutku – kryzys odbił się w różny sposób na firmach. Wpływ na to miał profil prowadzonej działalności (transport krajowy vs międzynarodowy), rodzaje przewożonych towarów (np. artykuły spożywcze vs automotive) oraz sposoby zarządzania firmą. Właściciele, którzy oszczędzali byli w lepszej sytuacji niż przedsiębiorcy inwestujący w rozwój. Podmioty średniej wielkości radziły sobie w tym osobliwym czasie zazwyczaj lepiej niż te wielkie a już szczególnie niż bardzo małe przedsiębiorstwa.
Ważną kwestię odgrywała tutaj oczywiście możliwość przystosowania się do nowej rzeczywistości i ewentualna umiejętności przekształcenia profilu działalności, swoista elastyczność. Notabene jest ona ważna nie tylko obecnie, bo przecież kryzysy wybuchają nie tylko w trakcie pandemii. Zresztą, tak po prawdzie spowolnienie gospodarcze rozpoczęło się jeszcze przed przybyciem koronawirusa w światowe progi, przewoźnikom wkrótce zacznie mocno towarzyszyć pakiet mobilności, więc i tak byłoby trudno. Część firm musiała zmniejszyć tabor, gdyż dla wielu pojazdów nie było pracy. Aby zniwelować choć w części koszty stojącego środka transportu, najczęściej właściciele decydowali się na wycofywanie go z ruchu, chociażby dla zaoszczędzenia na ubezpieczeniu OC. Rzadziej przewoźnicy sprzedawali tabor, wszak ceny na rynku wtórnym nie zachęcały do tego typu działań.
Porządek na rynku
Poważny problem dotyczył kwestii kierowców. Ich zwolnienie lub pogorszenie warunków pracy w dobie permanentnego braku chętnych do uprawiania tej profesji mogłoby spowodować wręcz katastrofalne skutki dla przedsiębiorców, wywieszenie białej flagi. Dlatego opinie, że koronawirus pozwoli wyeliminować chociaż ten kłopot okazały się nie do końca trafione.
W drugiej połowie roku można było odnieść wrażenie, że sporo firm szybko dostosowało się do sytuacji – nawet kolejne obostrzenia i trudności niewiele zmieniały. Nadal ceny frachtów pozostawały zdaniem przedsiębiorców na niskim poziomie, na szczęście nie brakowało ich na rynku. Nie zmienia to faktu, że prawdopodobnie na rynku dojdzie do pewnego uporządkowania i mocniejsi będą jeszcze mocniejsi a słabsi…
Ciosy w transport osób
Rok 2020 zdecydowanie najgorszy był dla transportu osób. Można stwierdzić, że ta gałąź transportu stanęła całkowicie na skutek zamknięcia szkół, turystyki, granic państwowych, ograniczeń w przemieszczaniu. Wielu naszych klientów działających właśnie w tej gałęzi przewozów utraciła płynność finansową na skutek braku zleceń. Jedynym sposobem na poprawienie ich sytuacji jest unormowanie sytuacji i ruszenie pełną parą całej gospodarki na co jednak się nie zanosi zbyt szybko. Ruch turystyczny według wszelkich prognoz wróci do normalności najwcześniej do 2022 roku, choć część ekspertów twierdzi wręcz, że dobrze już było i nie ma co liczyć na znaczące odrabianie strat. Trudno oceniać jak szybko ludzie znów będą chcieli podróżować autokarami, w dodatku część firm zapowiada już na stałe przeniesienie pracy w tryb home office.
Będzie lepiej!
Branża (nie tylko) transportowa z nadzieją przywitała więc rok 2021. Koronawirus nadal daje się we znaki, lecz jeśli nie dojdzie do kolejnego nieprzewidywalnego tąpnięcia, kolejne 365 dni będą bardziej optymistyczne. Tego Państwu i sobie życzymy.

Piotr Brzozowski, broker ubezpieczeniowy, ekspert ds. ubezpieczeń komunikacyjnych