Ubezpieczenia turystyczne w praktyce
Czyli czym powinny różnić się polisy turystyczne osób podróżujących do USA, Azji i krajów Unii Europejskiej.
Polisa turystyczna tylko wtedy zapewni ochronę w razie nagłej choroby, wypadku czy wyrządzenia komuś szkody, gdy suma ubezpieczenia będzie odpowiednio wysoka, a zakres ochrony dopasowany do potrzeb, w tym miejsca docelowego naszej podróży.
Najprościej można powiedzieć, że im dalej jedziemy, tym wyższa powinna być suma ubezpieczenia w polisie turystycznej. To bardzo ogólna reguła, którą trzeba modyfikować w zależności od celu podróży. W Kambodży czy Laosie leczenie jest nieporównywalnie tańsze niż w USA i Kanadzie, a szkody, które turysta może wyrządzić innym, też nie są tak wysokie jak w krajach Ameryki Północnej, ale w przypadku transportu air-ambulansem kluczowe znaczenie ma odległość od Polski.
EKUZ pozwala zaoszczędzić na polisie
Najtaniej i najłatwiej jest, gdy wyjeżdżamy do państw Unii Europejskiej oraz Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii. W krajach tych od wielu kosztów związanych z leczeniem w razie nagłego zachorowania albo wypadku uratuje Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), która w dużym zakresie zapewnia nieodpłatne leczenie. Nie oznacza to jednak tego, że posiadacz EKUZ nie musi kupować polisy turystycznej. Powinien ją kupić w kilku przyczyn.
Po pierwsze EKUZ zapewnia Polakom dostęp do nieodpłatnych świadczeń zdrowotnych w takim zakresie, jaki przysługuje obywatelom danego kraju. Tymczasem w niektórych państwach usługi zdrowotne są częściowo odpłatne. Oprócz tego EKUZ gwarantuje pokrycie jedynie wydatków związanych z pomocą medyczną w nagłych sytuacjach, nie obejmuje natomiast kosztów ratownictwa oraz transportu do Polski, jak również ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, które pomoże wtedy, gdy to my wyrządzimy komuś szkodę, a to są kolejne istotne elementy polisy turystycznej. I kolejna sprawa: EKUZ zapewnia tylko pomoc w publicznych placówkach, a czasem najprostszym i najszybszym rozwiązaniem jest skorzystanie z przychodni prywatnej.
Tym niemniej w krajach, do których można podróżować z EKUZ, można kupić polisę z niższą sumą ubezpieczenia kosztów leczenia, nawet 100-150 tys. zł. Ważne jest też ubezpieczenie kosztów poszukiwania i ratownictwa, szczególnie w przypadku wyjazdów o charakterze outdoorowym zapewnienie pokrycia kosztów transportu do Polski.
Polisa OC ma z kolei znaczenie szczególnie dla osób spędzających czas aktywnie, podróżujących z dziećmi albo ze zwierzętami. W krajach Europy Zachodniej poszkodowani są świadomi, że mogą od sprawcy szkód dochodzić odszkodowania i chętnie z tego korzystają. Jest to świetnie widoczne w wielu włoskich ośrodkach narciarskich, gdzie aktywne są tamtejsze odpowiedniki polskich kancelarii odszkodowawczych, które wyłapują narciarzy poszkodowanych na stoku przez innych miłośników białego szaleństwa, by potem dochodzić od sprawców albo ich ubezpieczycieli wysokich odszkodowań. I o ile jadąc na wycieczkę do Paryża nie musimy kupować polisy OC z wysoką sumą gwarancyjną, to gdy jedziemy na narty, lepiej na ochronę nie żałować pieniędzy. Nawet 300 tys. zł sumy gwarancyjnej nie jest przesadą, o czym miał przykrość przekonać się polski narciarz, który niefortunnie potrącił na stoku jednego z prezesów w londyńskim City. Prezes ów przez kilka miesięcy po wypadku nie mógł pracować, a pechowy narciarz musiał pokryć mu straty z tego tytułu i standardowa polisa z sumą gwarancyjną 100 tys. zł okazała się niewystarczająca.
Im dalej, tym drożej
W większości państw Azji, Afryki czy Ameryki Łacińskiej koszty leczenia w publicznej służbie zdrowia nie są wysokie, choć zawsze informacje na ten temat warto sprawdzić w poradniku MSZ „Polak za granicą”. Z drugiej strony trzeba brać też pod uwagę, że warunki leczenia w publicznej służbie zdrowia w wielu miejscach na świecie odbiegają mocno od tego, do czego jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni. Nawet najbardziej rozpaczliwy stan polskiej służby zdrowia z punktu widzenia wielu miejsc na świecie jest nieosiągalnym szczytem marzeń. Rozsądny turysta, który trafi do placówki niespełniającej nawet podstawowych wymogów sanitarnych szybko ucieknie do szpitala prywatnego, a tam koszty są już dużo wyższe.
Do tego im dalej od Polski wyjechaliśmy, tym więcej może kosztować powrót, a człowiek po wylewie czy ze złamanym w wypadku kręgosłupem nie wróci samolotem rejsowym. Jeśli koszty leczenia obejmują transport do kraju, to przeważnie suma ubezpieczenia nie powinna być niższa niż 500 tys. zł. Trzeba się też liczyć z tym, że nawet gdy leczenie w Indiach, Rwandzie czy Kolumbii nie jest drogie, to koszty mogą wiązać się z trudnościami diagnostycznymi w przypadku chorób tropikalnych, koniecznością sprowadzenia lekarzy z odległej placówki czy transportem do odległego szpitala, a to kosztuje.
Jeśli z kolei planujemy trekking czy inną aktywność w ekstremalnych warunkach przyrodniczych, np. powyżej 5 m.n.p.m., w dżungli czy na pustyni, to szalenie istotną sprawą jest wysoka suma ubezpieczenia kosztów poszukiwania i ratownictwa. Mało tego: trzeba zwrócić szczególną uwagę, czy planowana aktywność mieści się w definicji sportów ekstremalnych albo wysokiego ryzyka (każdy ubezpieczyciel definiuje je inaczej), a jeśli tak – warto rozszerzyć ochronę, płacąc dodatkowa składkę.
Odrębną sprawą są kwestie związane z bezpieczeństwem. W wielu miejscach na świecie sytuacja polityczna dynamicznie się zmienia. W spokojnym Ekwadorze w październiku wybuchły zamieszki polityczne, które uspokoiły się po kilku tygodniach. W spokojnej i popularnej turystycznie Tajlandii rok temu dochodziło do zamachów terrorystycznych. Turyści podróżujący w rejony, w których bywa burzliwie, powinni pomyśleć o tym, żeby polisa turystyczna pomogła im w czasie zamieszek czy ataków terrorystycznych.
W USA leczenie kosztuje majątek
Osoby podróżujące do USA muszą zwrócić uwagę przede wszystką na wysoką sumę ubezpieczenia kosztów leczenia. Za oceaenm nawet zrobienie EKG wiąże się z wydatkiem ponad 10 tys. zł, a zwykłe złamanie nogi może wiązać się z gigantycznymi kosztami. Przekonał się o tym jeden z Polaków, którego agentka namówiła na zakup polisy z sumą ubezpieczenia 350 tys. zł, gdyż tyle wynosiła maksymalna suma ubezpieczenia u jednego z dwóch zakładów ubezpieczeń, których produkty oferowała. Pechowiec wkrótce po przylocie do USA złamał rękę i trafił do szpitala, a koszt operacji wyniósł dwukrotnie więcej niż suma ubezpieczenia.
Suma ubezpieczenia powinna zatem być naprawę wysoka i 700 tys. zł to minimum, a 1 mln zł nie będzie przesadą, szczególnie jeśli podróżny nie jest człowiekiem młodym ani zdrowym. Zdarzają się nawet przypadki kosztów leczenia przekraczających tę sumę.
W USA znaczenie ma też wysoka suma gwarancyjna w OC. W razie wyrządzenia szkód innym osobom roszczenia są tam mocno wyśrubowane, a na rynku jest mnóstwo prawników specjalizujących się w pomaganiu poszkodowanym.